środa, 25 listopada 2009

Lekka awersja do "Rewersu".


Zastanawiam się, czy powinienem przestać wierzyć w polskie kino czy w decydentów zasiadających w loży jury na festiwalu w Gdyni. Media, zaraz po zdobyciu przez „Rewers” Złotych Lwów, okrzyknęły go najlepszym polskim filmem ostatnich lat. Czy naprawdę tak łatwo zamydlić oczy recenzentom, wrzucając dobrze znane motywy z filmów braci Coen czy Tarantino, którymi każdy fan kina jest już przesycony i popatrzeć z przymrużeniem oka na PRL. Niestety „Rewers” nie zbawi polskiego kina. Co więcej, nie jest też dobrym filmem.

Lankosz na pewno wykazał się odwagą. W czasach gdzie martyrologia jest wskazana, swobodnie porusza się w konwencji (czarnej) komedii epoki stalinowskiej. Czarno-białe zdjęcia, przeplatane retrospekcjami z tamtych czasów oraz świetna, zdawkowa muzyka Pawlika udanie przywołują świat, którego już nie ma. Obsadzenie Jandy jako matki oraz Polony jako babki to bardzo ciekawy zabieg pokoleniowy. Jednak nie wystarczający, aby „Rewers” nazwać filmem dobrym. Nie będę oszukiwał, wybuchnąłem śmiechem na kilku komicznych scenach. Poszukiwanie kandydata dla Sabiny a la randka w ciemno pozwoliło na odegranie, jak zresztą można było się spodziewać po tym motywie-samograju, zabawnych scen. I gdy w dialogach dało się przez chwilę poczuć powiew świeżości, co jest rzadkością w polskim kinie, to zaraz teatralna gra Agaty Buzek czy kolejnych jej potencjalnych absztyfikantów kazała znowu zaciskać zęby. Ja rozumiem, że Marcin Dorociński w roli Bronisława miał za zadanie grać groteskowo, ale niekiedy przesadzał, wpadając w sztampę. Moment, kiedy wyjawia swoje prawdziwe oblicze wcale nie przeraża, ale wręcz irytuje swoją natarczywością.

Barbara Kosecka w recenzji w „Filmie” napisała, że to wyjątkowy hołd złożony kobietom. No bardzo przepraszam, ale jeżeli Sabina radzi sobie z problemami zabijając Bronisława, a jej matka i babka tylko jej w tym pomagają, topiąc jego ciało w kwasie, to może „Piątek 13-go” był laurką dla wszystkich matek. Nie zrozumiałem także, wklejonej jakby na siłę sceny z polskimi artystami. Mały poślizg konwencji. Choć pojawienie się niespodziewanych gości mogło być zwiastunem kolejnych gagów, to skończyło się na żenującej libacji. Że środowisko artystów było tak ciemiężone, że aż musieli pić, tak?

WTF filmu są sceny z teraźniejszości. Stara Sabina (brawa dla charakteryzatorów, zastanawiam się co było ich benchmarkiem - Powrót Żywych Trupów czy Toxic Avangers?), pojawiająca się we współczesnej Warszawie, ze swoim bratem alkoholikiem (los artysty w polskim kinie, eh) zakrawa na kpinę. Sceny zupełnie niepasujące, wręcz niszczące tak usilnie budowany klimat filmu.

Nie wystarczył sam tytuł czy ciągle przeplatający się motyw monety, aby wysnuć morał, że wszystko ma swoje dwie strony i nie zawsze zło wyrządzone przez stare pokolenie będzie piętnowało nowe. W końcówce, kiedy stara Sabina wita swojego potomka geja (niby syn bez ojca się wychowywał, ach te stereotypy), który wrócił z zagranicznych wojaży, schowałem się pod kinowe krzesło. Nie powiem co było dalej, nie będę psuł zabawy.

„Rewers” mógł być niezłym filmem, gdyby tylko Lankosz trzymał się konwencji jaką przyjął na początku i nie próbował na siłę wymyśleć morału, który i tak jest płytki i podparty słabymi argumentami. Nowa konwencja na polskiej ziemi niestety wiosny nie czyni.


13 komentarzy:

  1. sluchaj Pan!

    Jak sie pisze taki tekst to warto uprzedzić UWAGA SPOJLERY

    Co za amatorka, ale zdradzanie ważnych rozwiązań fabuły to przecież Twoja specjalność:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten blog to jeden wielki spoiler;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ta, bruce willis jest duchem, te sprawy;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słuchaj Pan, jak się chce wypowiadać na temat recenzji to dobrze przyswoić sobie wpierw jej definicję. Polecam: http://pl.wikipedia.org/wiki/Recenzja. A co do spoilerów to bez przesady, to nie jest strona z reklamami filmów tylko blog krytyczny. Pff...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wchodząc na bloga i czytając o filmie przed jego obejrzeniem, niekoniecznie chcę poznać jego zakończenie. Myślę, że to akurat mało ambitne wymaganie ze strony czytelnika?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. no ja:) blog fajny, teksty fajne, ale nie mogę zdzierżyć (ogólnie, nie piszę konkretnie o coldaim) jak czytam sobie coś o filmie i nagle w środku tekstu zdradzone są rozwiązania zastosowane w fabule. Teraz naprawdę już nie mam ochoty iść na "Rewers". Jak pojawi się teskt o "Domu złym", to na pewno nie przeczytam póki nie pójdę do cinema

    OdpowiedzUsuń
  8. Może właśnie zostałeś uratowany przed wydaniem 20 zł na niewarty tego film. Ja dzięki coldaimowi nie wyrzuciłem pieniędzy na Enena, za co jestem bardzo wdzięczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. oczywiście, słabizna, bo nie z Iranu ani Indii;)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Czas pijanych koni" będziesz mi chyba wypominał do końca życia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze napisane.Byłem,widziałem,spałem.

    OdpowiedzUsuń