sobota, 14 sierpnia 2010

OFF Festival 2010


Tegoroczny OFF Festival udał się niemal doskonale (zarówno logistycznie, towarzysko i muzycznie) i bez przesady mogę go nazwać jedną z lepszych tego typu imprez, na jakiej kiedykolwiek gościłem. Niech się schowają wszystkie Openery ostatnich lat. Klimat na Śląsku jest zupełnie inny. Różni się więc i grupa wiekowa i target – mam po prostu wrażenie, że tu przyjeżdżają tylko i wyłącznie osoby skierowane na muzykę, obojętnie czy są bliżej 30stki (chyba najsilniejsza grupa na festiwalu), koło 50tki, czy słuchają jej sami czy z dziećmi, czy są po prostu widzami, czy też występują, a oprócz tego oglądają to, co dadzą radę. W Gdyni nie jest to takie oczywiste, tam często jeździ się bo wypada, bo jadą znajomi, bo to morze, lato i wakacje. A tu? Miła, rodzinna atmosfera, kulturalny piknik, trzy dni pokoju i muzyki. Off Festival naprawdę wydaje się być imprezą na miarę naszych możliwości i potrzeb. Zdaję sobie sprawę, że w zeszłym roku pisaliśmy podobne peany i wychwalaliśmy OFF pod niebiosa, ale w 2010 roku nastąpił znaczny progres jakościowy i ilościowy. Więcej jest dni, artystów, miejsca, ludzi i atrakcji. W każdej z tych dziedzin jest też zdecydowanie lepiej. Oby ta rozwojowa tendencja utrzymała się.

Na dobre wyszła też imprezie przeprowadzka z Mysłowic do Katowic. Choć szkoda mi bardzo corocznego porannego spaceru po mieście i piwa na rynku, to nowy teren pod festiwal, Dolina Trzech Stawów jest dużo lepszy niż dość ograniczona przestrzennie Słupna Park. Świetne zagospodarowanie tego terenu, bliskość pola namiotowego (tym razem, dzięki gościnie Maćka, omijanego szerokim łukiem), osadzenie kompleksu gastronomicznego nad wodą, mądre ulokowanie scen, ogrodzeń i ważnych punktów sprawiło, że po 5 minutach na miejscu wiedziałeś wszystko, a do tego nie trzeba było ganiać jak idiota przez 10 minut żeby tylko dostać się z punktu A do B. Ponadto bezpośrednie sąsiedztwo sportowego lotniska urozmaiciło znacznie imprezę: oprócz kilku mokrych momentów pogoda zdecydowanie dopisywała, więc i samoloty odrywały się
co chwila od ziemi. Piknik lotniczy w rytm dobrej muzyki z piwem w dłoni – czego można chcieć więcej?

2 komentarze: