poniedziałek, 7 czerwca 2010

Kamp! "Heats". Gorączka letniej nocy.


Będąc na krakowskim koncercie Kamp! w ciasnej Łodzi Kaliskiej udało nam się usłyszeć kilka ich nowych kawałków, w tym „Heats” i zachwycić się nimi bez reszty. Niesamowite, jak tak młodzi chłopcy mogli spłodzić kawałek tak mocno siedzący w miamivice’owych klimatach. Chociaż czołówka z różowymi flamingami siedzi w nas głęboko, dziś na polskiej scenie trudno doszukać się podobnych brzmień. Jedynym wytłumaczeniem jest silny wpływ chillwave’owych melodii w zagranicznej muzyce niezależnej. Wspomniane „Heats” spokojnie mógłby rywalizować z kawałkami takiego Washed Out czy Toro y Moi (no bez jaj, nie jest to aż taki geniusz).

Najpierw kojące klawisze okraszone chórkami w rytmie przypływów i odpływów z okładki. Pierwsze wejście wokalu wydawało mi się po polsku i szkoda, że nie było. Ten bardzo intymny kawałek pasowałby do wrażliwej „słowiańskiej duszy” wychowanej na „romantykach muzyki rockowej” (i bez dissu, że złe wychowanie). Potem zaczyna bujać lo-fi gitarka niczym z płyt Krystyny Prońko. Świetnie kojący kawałek na nadchodzące upały.

Dla mnie i tak zawsze ważniejszy był b-side ;P „Distance of the Modern Hearts” to po prostu perełka. Mamy tutaj więcej rozwiązań aranżacyjnych. Mimo wszystko kawałek jest nagrany na niesamowitym luzie ,tak jakby w Polsce tylko takie rzeczy powstawały. Basik cały czas zakorzeniony w disco-amerykańskim-ejtisie. Zaciągający klawisz, rozciągnięty na całą szerokość konstelacji gwiazd z back-covera. Palce lizać.

W Łodzi Kaliskiej na scenę co jakiś czas wkraczało kilka upartych dziewcząt, które wysuwając się na pierwszy plan zasłaniały „pięknych chłopców” z Kamp!. Jednak teraz już wiem, że twórcy tak zajebiście kuul muzy jeszcze nie raz będą odganiać się od dziewcząt żądnych prawdziwych doznań… dźwiękowych. Następnym razem sam będę na scenie. Czekamy na płytę.

Kamp! "Heats" - Download

PS. Panowie podają ten smakowity singielek na tacy w ramach darmowego downloadu. Ściągać i delektować.

5 komentarzy:

  1. Outlook Mastah8 czerwca 2010 15:22

    Potwierdzam! Da się słuchać 2 kawałków w koło przez 8 godzin!

    OdpowiedzUsuń
  2. W godzinach od 9 do 17:30 z półgodzinną przerwą koło 13 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest naprawdę boskie, zwłaszcza Distance of the Modern Hearts.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że ich plyta będzie co najmniej równie dobra. Zapraszam na mój blog http://www.sundown-syndrome.blogspot.com tam recenzja nowego krążka Tame Impala. Dopiero zaczynamy, ale jesteśmy ambitni.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też byłam na tym koncercir w Kaliskiej i strasznie mnie wkurzały te dupeczki na scenie :)
    A.N.

    OdpowiedzUsuń