niedziela, 1 lutego 2009

Tkanka telewizyjna

‘Alternatywy 4’ – Niech każdy przypomni sobie pijanego sąsiada, który pomylił mieszkania i usiadł w waszym salonie, dzieciaki dzwoniące domofonem letnią porą – „Czy przyjmują Państwo kolędników?”, albo zwyczaj zawieszania kiczowatych obrazków z zachodem słońca przez panią Wiesię z siódmego. Prawda czasu, prawda ekranu.




‘Angels in America’ – Perełka w kategorii „mini-serial”. Oparte na pulizerowskiej sztuce Tony’ego Kushnera, nakręcone przez mistrza Nichols’a i zagrane na najwyższym poziomie 6 odcinków, które wgniatają w fotel. W głównych rolach AIDS, lata 80-te, polityka i anioły. Aktorów nie ma co wypisywać, bo kogo tam nie ma…




'The A-Team’ – Oto oni, uciekają, bo zostali wrobieni i pomagają, bo to w gruncie rzeczy uczynne chłopaki. Po latach doszło do mnie jak bardzo schematyczny był ten serial i teraz nie mogę patrzeć na te wygłupy. Ale wtedy oglądało się z zapartym tchem jak: seksowna córka ranczera prosi o pomoc, drużyna zadziera z wrogiem, Buźka i córka się migdalą, Murdock robi coś głupiego, B.A. mówi, że nie wejdzie do samolotu, Hannibal wymyśla, że z koszy na śmieci można zrobić wóz pancerny i na końcu walczą z bossem. I tak w kółko. Klasyk.


‘Battlestar Galactica’ – Sci-fi z prawdziwego zdarzenia. Nowatorskie podejście do przedstawienia kosmicznych bitew. Zapierające dech w piersiach chirurgiczne zbliżenia na
gwiezdną flotę. I kto do kurwy nędzy jest cylonem?




‘Beverly Hills 90210’ - Ostatnio TV4 powtarzała rozterki Brandona i Brendy i o dziwo nie czułem żenady. To niesamowite, że realia amerykańskiej eksluzywnej dzielnicy zyskały tylu odbiorców w Polsce.




‘Californication’ – Zadziwiające, że w dzisiejszych czasach sponsorowanych przez słowa “wszystko już było” można zrobić taki serial. Pomysł niby nie nowy, ale dialogi, sytuacje, wykonanie! Duchovny pokazał jak to się robi. Jak być jednocześnie zabawnym, żałosnym, seksownym i inspirującym. Jak grać żeby nie grać. Czy ktoś w ogóle jeszcze pamięta go jako Mulder’a?



‘The Cosby Show’ – Perypetie rodziny Huxtable: kłótnie, czas spędzany, dyskusje odbywane, zatargi, konflikty, areszty domowe. Jak to w rodzinie. Czy nie tak wyglądało to u ciebie? Założę się, pokazywany na początku lat 90-tych w ultra-białej Polsce zrobił nieoficjalnie dobrą robotę.





‘Dexter’ – Kto pokocha seryjnego mordercę, który tnąc zwłoki na kawałki odczuwa perwersyjną przyjemność? Kto przygarnie pozbawionego emocji i uczuć policjanta, który kiedy tylko poczuje zew krwi wybiera się na łowy? Wszyscy, absolutnie wszyscy. Wszyscy kochają Detera.




‘Ekstradycja’ – No i doczekaliśmy się polskich policjantów z Miami. Jeżeli ktoś jara się „Oficerem” albo „Kryminalnymi” niech lepiej wspomni komisarza Halskiego. Prawdziwy twardziel wzorowany na pasikowskim archetypie „the last good cop in the bad city”.




‘The Family Guy’ – Patent jak w ‘The Simpsons’, zresztą Ci sami twórcy, ale tym razem to gatunek ludzki. Więcej absurdu, więcej Monty Pythona. W jednym z odcinków South Parku, podśmiewającego się z tej serii, twórców Family Guy’a przedstawiono jako delfiny w wielkim basenie, które przypadkowo losują z jego powierzchni piłeczki, przypisane konkretnym pomysłom. Ciąg zdarzeń, określany przez kolejność wyłowionych piłeczek, tworzy scenariusz animacji. Niezły patent, co?




‘Freaks and Geeks’ – Początek wielkiej kuli śniegowej. Choć serial Apatow’a zdjęli po jednej serii to dziś, po 10 latach słusznie otaczany jest kultem. Jesteś dziwakiem? Odrzutkiem? Kujonem? Grasz w futbol? Nie masz jeszcze włosów pod pachami? Jak załatwić piwo na imprezę? I czy mam u niej szansę? Liceum to piekło.




‘Friends’ – Buuuuu – słyszę z sali – Przyjaciele to gówno! Otóż nie do końca. Są może na świecie rzeczy ambitniejsze, ba, są tutaj powyżej i niżej rzeczy dużo więcej wnoszące, jasne. Ale w 10 sezonach tego serialu jest absolutnie wszystko, co potem przewija się nie tylko przez te rzeczy „wyżej i niżej”, ale też przez Twoje życie, ekonomisto, artysto, studencie i informatyku. Są schematy, od których nie uciekniesz, ruchy, które wykonasz choćby nie wiem co. Dlaczego więc się z tego najpierw nie pośmiać?



‘MacGyver’ – Zrób to sam z pudełka zapałek i taśmy klejącej. Lepszy niż Adam Słodowy, bo dodatkowo rozkładał wrogów na łopatki. Chciałem być nim, kupiłem scyzoryk.





‘Miami Vice’ – To nie był zwykły serial sensacyjny. To była opowieść o ciężkim życiu policjantów. Scena pod „In the Air Tonight”, kiedy Sonny i Ricardo suną przez ulicę Miami to podsumowanie całych lat 80. Blichrt i syntetyczne uderzenia Phila Collinsa, splatają się w całość, aby dokonać spełnienia przekazu na tle różowych pelikanów z czołówki filmu.




‘Monty Python’s Flying Circus’ – Kto uważa, że to nie jest mistrzostwo - myli się. Kto mówi, że to idiotyczne, sam - jest idiotą. Kto się nie śmieje - przegrywa. Są rzeczy, które przyjmuje się jako pewnik, są sprawy, o których się nie dyskutuje. Bezwarunkowe dogmaty. Prawdy absolutne. A teraz coś z zupełnie innej beczki:





‘Robin of Sherwood’ – Dark fantasy z genialnym theme zespołu Clannad. Mimo, że Robin z Costnerem też był świetny, nigdy wcześniej ani później nie powstał tak bardzo klimatyczny obraz przygód Hooda i jego bandy.




‘Sesame Street’ – Nie pamiętam już czy sponsoring odcinków Sezamkowej miał jakiś wpływ na moją elementarną edukację. Nie było miejsca na jakieś większe rozkminianie – to się tak dobrze oglądało, że jeżeli nawet Elmo z Wielkim Ptakiem wtłaczali mi jakieś treści podprogowo to God Bless America.




Sex and the City’ – Allen w wersji żeńskiej. Pomimo bufonady głównych bohaterek, życiowe prawdy na temat stosunków międzyludzkich. Kolejny dowód na to, że najlepiej żyje się w NY.





‘The Simpsons’ – Ta amerykańska kreskówka, piętnująca ojczysty tryb życia, pobiła rekord jeżeli chodzi o ilość sezonów. W lutym wytwórnia FOX podpisała umowę na kolejne dwa sezony (21 i 22 (sic!)). Ten serial ma już 20 lat, a Homer nadal jest loserem.




‘South Park’ – Wszystko zaczęło się od sondy analnej Cartmana, którą zamontowali kosmici. To zadziwiające jak minęło ponad 10 lat, a nic się nie zmieniło. Nie skończyli się ludzie do obrażania, niewygodne tematy do poruszania i nawet nikt nie wpadł na pomysł: „hej, jest kasa to może zrobimy to w 3D?” No dobra, nie ma już Chef’a, ale przecież on był pieprzonym scientologiem. Wyobrażacie sobie?



‘The Storyteller’ – Odcinek „Hans My Hedgehog” tej serii miażdży czachę. Już sam tytuł jest jak zimna lufa, którą ktoś wkłada Ci do ucha i robi wielkie bum naciskając spust, nawet przed oglądnięciem. Jestem pewien, że gdyby nie ten serial w dzieciństwie, nie byłbym teraz taki znerwicowany.




‘Tropical Heat’ – Letni i duszny serial. Każdy chciał być jak Nick Slaughter. Luzacki glina paradujący w hawajskiej koszuli, kojarzy mi się z latem spędzonym na blokowisku, kiedy to zabawy w policjantów i złodziei były na porządku dziennym.




"Twin Peaks " – Kiedy w jedynce miał pójść pilot, mój tata kazał mi go oglądąc bo słyszał opinie, że to niezły towar zza oceanu. Jakie było jego zdziwienie jak w pierwszej scenie zobaczył młodą, siną dziewczynę zawiniętą w folię, zamiast typowego serialu o policjantach. Tato miał rację, „Twin Peaks” to niezły towar, ale z pewnością nie jest to serial dla dzieci.



‘Weeds’ – Nancy Botwin stara się być dobrą matką, kiedy nie handluje zielskiem albo nie zadziera z mafią. Poza tym jak zawsze w stajni Showtime: obrażamy wszelkie świętości lekko, zgrabnie i z humorem.




‘W Labiryncie’ – Nasza pierwsza telenowela. Doskanała obsada, łącznie z Gargamelem, przyciągnęła wszystkich –starych i młodych. Polski artysta Grzegorz Markowski śpiewał w czołówce: „W labiryncie ludzkich spraw, zanurzona szarość dnia”. Ten serial był naprawdę szary.




‘The Wonder Years’ – Kevin Arnold “z małą pomocą przyjaciół” dojrzewa, kocha i przeżywa pierwsze porażki. Jedna z pierwszych poważnych rzeczy, która tak mnie poruszyła jako dziecko. Czułem, że jeszcze nie jestem na wszystko gotowy, ale chciałem to zrozumieć, poczuć. Dotknąć czegoś prawdziwego. I nie, Marilyn Manson nie grał Paul’a.




‘The X-files’ – That was scary! Świetnie zagrany i poprowadzony serial. Mózgojad, wątrobiarz, zielone robaczki, czarna smoła to zagrożenia, jakie musieli napotkać odważni agenci FBI.





‘Zmiennicy’ – Zawsze się zastanawiałem, co by było gdyby Bareja wyemigrował do Hollywood i tam pisał scenariusze. Przed Guy’em Ritchy’m, przed braćmi Coen, powstałyby komedie o kompleksowo dopracowanym scenaruszu i inteligentnej satyrze na ludzką głupotę.




2 komentarze:

  1. Tkanka TV z wysokiej półki, ale gdzie jest House? toż to serial który z sezonu na sezon jest coraz lepszy, a to się rzadko zdarza porównując do takiego Lost czy Prison Break które z sezonu na sezon się konkretnie zeszmaciły i ciesze sie ze nie psują tego zestawienia. Do BSG mam duży sentyment nawet mimo śrdniego zakończenia serialu ;) A z nowych seriali proponuje rzucić okiem na "Breaking Bad" imho jedna z najlepszych ostatnich produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. House - w sumie nie wiem czemu tu nie trafił. Sam jestem fanem. Może przez to właśnie, że na początku nastąpił odsiew wszystkich nowości ostatnich lat i potem nie wszystko co miało wrócić wróciło do zestawienia. Bo coś w tym jest, że z sezonu na sezon jest coraz lepszy.
    Breaking Bad widziałem, choć nie wkręciłem się. Mimo tego, że czuję jego moc i potencjał, to coś nie do końca mi tam podchodzi, nie wiem. Ale może tradycyjnie kiedyś spróbuję jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń