sobota, 8 maja 2010

Dojrzały Kele Okereke "Tenderoni". Ale osiemnastka jest!


Ile jeszcze electro w electro na parkietach światowego popu? Zaraz zaraz, Almonda to jeszcze nikt nie penetrował – zdaje się mówić Kele. Mimo wszystko Panie Okereke, takim bitem z początku to się zaczynają wszystkie manieczki od Tarnobrzegu po Bangladesz. I że przykrywasz się SNAP'em? Lol. No i wyjście bitu z cienia jak u Stachurskigo też nie na miejscu .


Ale od początku. Kto płakał przy „Like Eating Glass” to wie, że Bloc Party przy debiucie byli czymś dużym w ramach zjawiska. I nawet nie bolało przy "Weekend In the City”. Potem mostek w postaci „Flux” i buchta wiary nabiera nadziei. Dzień w którym świat usłyszał „Intimicy” już dawno pożółkł w kalendarzu, a i polska indie (heh) młodzież nie poczuła rui przy omawianym potworku. No i Kele popierdolił kolegów, chociaż wykluli zgrabne „One More Chance”.

Samotny czarny jeździec porzucił gitarę i poszukuje elektro pierdolnięcia. Zmienił wokalizę na Marca Sex Dwarfa , ale czy to wystarczy? I ten wtórny podkładzik. Jakieś bębenki pod spodem. Yeaseayer wyznaczył ścieżki i będą wszyscy w tym kierunku dążyć, bo to znacząca płyta w tym roku. Tak więc: „Kele ja Cię lubie…., ale co to kurwa jest? Nie ma takiego bita. Dziękuję, dobranoc”.

A tak w ogóle my znowu o tym brytyjskim New Revivalu :P


2 komentarze:

  1. Kele odpierdolił Chylińską. Nie da się tego słuchać. Koniec imprezy!

    OdpowiedzUsuń
  2. spoko, nie "zakłuciesz". a co do dwóch zdań, to wydaje mi się, że Twoje +/-10 powinny załatwić sprawę.

    OdpowiedzUsuń