wtorek, 20 kwietnia 2010

Blur "Fool's Day": There's No Other Way For Tomorrow Tender Girls & Boys




Ile to już lat? Ostatnim utworem zrobionym razem we czwórkę było „Battery In Your Leg”, którego tekst mówił prawie wprost, że to koniec, a rozdzierająca serce gitara Grahama kazała porzucić wszelką nadzieję. Nawet w zeszłym roku, kiedy spotkali się dosłownie na kilka występów, nikt nie spodziewał się, że przyjdzie nam jeszcze kiedyś słuchać nowego materiału. Ważne, że chłopcy sobie wybaczyli, że przyjaźń trwa – myślałem, oglądając kilka tygodni temu DVD „No Distance Left To Run”, szczególnie wzruszając się podczas sceny, kiedy członkowie zespołu mówią o tęsknocie za sobą, a w tle Graham z troską wyjmuje Damonowi rzęsę z oka.

Ale jednak, z okazji Dnia Sklepu Muzycznego (takie święta na Wyspach uzmysławiają mi zawsze kulturową przepaść nie do nadrobienia między nimi a nami), Blur wypuścił nowy kawałek, „Fool’s Day”. Niejeden fan popłakał się ze szczęścia, ja sam czułem się jak w dzień dziecka. Jaka jest to piosenka? Zaskakująco dobra, łącząca najlepsze motywy z kilkunastoletniej kariery zespołu. Powrót syna marnotrawnego w szeregi nie oznacza wcale, że to numer jazgotliwy i stricte gitarowy – „fani” zespołu spod znaku Fify 98 będą zawiedzeni. Zresztą Graham Coxon przez lata kariery solowej nauczył się spoglądać na sprawy inaczej – jego mottem jest teraz
oszczędność.

„Fool’s Day”, mimo, że mocno blurowy, to silnie osadzony jest w klimatach The Clash z okresu „Combat Rock”. Gdzieś tam w basie Alexa Jamesa czai się ten groove, który towarzyszył Paulowi Simononowi w „Straight to Hell”, a rytm, który wybija Dave Rowntree– tak prosto i mocno, to dokładnie (sic!) ten sam motyw, który możemy usłyszeć w „Should I Stay Or Should I Go”. Skąd te wpływy? „Wina” leży po stronie Albarna – to jego klimaty. Poza tym z Simononem znają się jak łyse konie – grali w końcu razem tu i tam.


Zostawmy jednak sekcję rytmiczną – czas na wokal i gitary. Szary dzień z życia Damona Albarna, nic dodać nic ująć. Klaustrofobicznie i urbanistycznie, na tle prostego chwytowego grania (jeśli ktoś w tym zaśpiewie szuka odniesień do klasyki, to proszę bardzo). W drugiej części pojawia się też na wokalu Coxon, już prawie zapomniałem jak ich głosy potrafią korespondować, tworząc zupełnie nową jakość. Zarówno mostek łączący A z B, jak i jego rozwinięcie w końcówce, to po prostu Graham i jego gitara. Tak kończyło się wiele utworów Blur i nie wiem czy można to nazwać wysublimowaną prostotą, ale kilkudźwiękowe zapętlone opadające zejście w jego wykonaniu zawsze robi wrażenie.


Dalej w sumie nie wiadomo, czy „Fool’s Day” to tylko chwila słabości, czy raczej zapowiedź nagrywania nowego materiału za rok czy dwa. Nikomu niby się nie spieszy, każdy ma własne życie. Dave po raz kolejny musi przegrać wybory parlamentarne z ramienia Partii Pracy, Alex pilnować serowej farmy, Graham coś solowego nagrać, a Damon… Damon śpiewa w „Fool’s Day”: "Studio/ I miłość do całej tej słodkiej muzyki/ Nie możemy po prostu odpuścić”. Trzymam go za słowo.


TU do pobrania ze strony zespołu

4 komentarze:

  1. Kurcze, bardzo sentymentalnie podszedłem do tego singla. Oczekiwanie na nowy Blur - masakra. Jak pomyślę, ile już lat minęło od "Leisure" to robi się gorąco. Zawsze kalendarium płytowe odnoszę do konkretnych zdarzeń mojego życia. Mijający czas odmierzam, poprzez kolejne LP poszczególnych kapel. Pobawmy się w grę "Ile trwa 19 lat?". Żeby zobaczyć jak mija czas w muzyce odmierzmy okres debiutu Blur do opisywanego wyżej singla. W przypadku Black Sabbath recenzowalibyśmy to cudo: http://allmusic.com/cg/amg.dll?p=amg&sql=10:difqxqq5ld6e;P, Yes - http://allmusic.com/cg/amg.dll?p=amg&sql=10:0pfyxqq5ld0e (hehe), Bowie wysmażył średnią płytę "Tonight", ale ile jeszcze ciekawego było przed nim itd. Tak, Blur to już dinozaury. To tak jak rozmawiać pod koniec lat 80 o Deep Purple. Ale jednak inaczej odbiera się upływ czasu w karierze kapel, które śledziliśmy od początku na żywo, niż te o których czytaliśmy w encyklopediach rocka. Mam nadzieję, że zostałem zrozumiany:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie od początku - nie dostałem wprawdzie "Leisure" w zerówce pod choinkę, ale "Parklife" na I komunię już tak:)
    A gra - jak zwykle prima sort. Dołączamy do naszej Złotej Księgi Muzycznych Gier, razem z Połączeniami, Szacunkiem i Radijogołowom;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ciekaw jestem, Zee, czy tego singla też będziesz miał w postaci fizycznej... :-) Na razie na eBayu przebija za każdym razem 100 funtów! I - prawdę mówiąc - nie liczyłbym na to, że stanieje, gdy trochę opadną emocje, bo wytłoczono tylko 1000 sztuk... :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, widziałem tę abstrakcyjną liczbę. Po prostu nie ma szans tego dostać w swoje ręce - nawet jak sprzedam całą resztę;)

    OdpowiedzUsuń